Jesień czy jeszcze lato?
Wrzesień ma to do siebie momentami, że niby jeszcze zostaje nieco lata, ale już trąci jesienią.
Lato daje o sobie znać kolorami, gdyż dalej dominuje zieleń, ale temperatura i aura wyraźnie dają znać, że
jesień wkracza z buta.
Tym razem na przebieżkę w „słabą pogodę” wybrałem (niespodzianka) Dolinę Kobylańską.
Dolina praktycznie pusta i to na głównym szlaku. O ścieżkach pobocznych nawet nie wspominam.
Początek wycieczki był na znanym „parkingu” od strony Będkowic.
A tutaj mamy progres. Po wielu wielu latach, ktoś pomyślał, że można publiczne pieniądze wydać
na tablice informacyjne w taki sposób, by można było je odczytać bez użycia lornetki.
Tak, poprzednie tablice (ciągle widoczne w wielu miejscach), były zawieszone na wysokości blisko 3 albo i 4m.
Wizytówka doliny. Główny plac.
Znacie, spacerujecie, jeździcie na rowerze i wspinacie się.
A teraz czas na zdjęcia nieco mniej krajobrazowe
Ale ciągle oddające ducha doliny.
Większość z nich wykonałem w wąwozie skąd jeszcze jako tako wypływa źródło.
Podobno tam straszy jak wieść gminna niesie.
Spędziłem tam swego czasu noc pod gołym niebem i nic mnie nie wystraszyło.
Pomijając fakt, że dokładnie tydzień po nocowaniu spadło drzewo dokładnie tam, gdzie miałem śpiwór.
Jeszcze na koniec dodam, że cała wycieczka odbyła się za namową i pod patronatem
Lolsona. Pieska skalnego.
Cała wycieczka tylko fragmentami biegła głównym szlakiem, a resztę nawet ciężko by było rozpisać na jakiejkolwiek mapie.
Więcej szerszych ujęć – szczególnie z wąwozu możecie zobaczyć na filmie.