Przedwiośnie to taka ciekawa, mało wdzięczna pora.
Kolorów prawie w ogóle nie ma,a jak są to w odcieniach brązu.
Raz ciepło, raz zimno ,a raz jeszcze zimniej.
Plus jest taki ,że aura budzącej się przyrody przesiąka na całego. To czuć.
Razem z piesełem krążymy cały czas po okolicy. W większości są to tereny
Wielkiej Wsi , czy Zielonek ale ten rok sprawia,że również
coraz częściej będę w Krzeszowicach 😉
(pozdrowienia dla Kamila Kłosowskiego )
Tym razem odwiedziliśmy bardzo lubiany przeze mnie staw, czyli Czarny Staw.
Tak, tak, wiem,że Czarnych Stawów to jest od groma.
Kilka w Tatrach, jeden w Niepołomicach,
ale Tenczynek też ma swój.
Nawet jest legendą połączony z Diabelskim Mostem w Czernej.
Zdjęcia stricte krajobrazowe, to jeszcze
nie jest to, ale już widać, że przyroda się budzi.
Ale prawdziwa frajda, to detale.
Detale dodające kolorytu i mówię tutaj o faunie i florze.
Pojedynczy kwiat wyrastający spośród brunatnej trawy, czy bardzo
wdzięczne w fotografii żabki i ropuchy.
Większość zdjęć z żabkami zrobiłem jednak na zbiorniku obok.
Bardziej dzikim, a do niedawna zamieszkałym przez bobry, które teraz
przeniosły się w inny fragment lasu.
Zdjęcia nowego żeremia wrzucało ostatnio
nawet Nadleśnictwo Krzeszowice na swojej stronie na fb.
Na zakończenie jednak informacja średnio pozytywna.
Śmieci, śmieci. Ich jest więcej niż płazów i kwiatków razem wziętych.
Tablice informacyjne? Nie
Kosze na śmieci? Nie
Pouczenia ? Nie
Kary, kary, kary takie,że hipoteka to będzie mało.
W innych krajach to zadziałało, więc po co odkrywać koło na nowo.