Co wy widzicie w tych polach czerwonych maków?
A moment ? Już wiem.
Pewnie to,że łąka z gęstym czerwonym dywanem jest
teraz taką rzadkością.
To co kiedyś było normalnych
widokiem teraz jest bezwzględnie tępione.
Stąd czerwone pole maków, to kaprys losu lub niedopatrzenie (jak w Brzeziu)
rolnika,co danego fragmentu nie potraktował chemią.
A widok jest po prostu oszałamiający jak już go doświadczymy.
Co jest w nich takiego wyjątkowego?
To zasadnicze pytanie. Maki czy to na jurze, czy to maki w innej części Polski
mają tę jedną zasadniczą cechę.
Ich występowanie jest całkowicie losowe.
Możemy spokojnie przewidzieć gdzie np. pojawią się krokusy.
Dolina Chochołowska, okolice Turbacza i ogólnie podhale.
Często i gęsto tutaj na jurze w pobliżu Krakowa, bo co jakiś czas
jakaś gmina dba by były u nich ozdobą.
Lawenda? A weźcie, aż do znudzenia.
Słoneczniki? Też prosto. Znam kilka miejsc,a i zdarza się, że pola są specjalnie
przygotowywane pod zdjęcia.
Pola gęste porośnięte makami, to jest prawdziwa rzadkość.
„Gdzie to?”
Najbardziej bezczelne pytanie jakie tylko można zadać.
Łączy w sobie kompletną niewiedzę na temat występowania maków z totalną
ignorancją i olaniem wysiłku jaki jest potrzebny, by takie pole znaleźć.
Pół biedy jak ktoś jeszcze używa pełnego zdania.
Najciekawsze jest to,że w taki chamski sposób pytania o pole maków
zadają często inni fotografowie, którzy na czyimś wysiłku
chcą po prostu zarobić łatwy szmal np. na plenerach ślubnych.
A nie ukrywam. Plenery ślubne pośród maków robią robotę 🙂
Ale że jak ? Mam szukać sam pola?
A przecież to właśnie poszukiwanie jest najlepsze.
Przyznam jednak,że czasem ktoś z własnej, nieprzymuszonej woli (często fan strony)
zdradzi,że widział tu i tu pole maków.
Bywa i tak,że któryś z kumpli da cynk. Tak było w zeszłym roku z Jankiem Ulickim,
gdy to w zeszłym roku w czasie burzy fotografowaliśmy pole maków na śląsku.
Tak zresztą też Janka poznałem, gdy napisał do mnie w 2017 roku o lokalizację
najpiękniejszego widzianego przeze mnie do tej pory pola tychże kwiatów w Brzeziu.
Ja aktualnych informacji o położeniu takich miejsc już nie podaję.
Cena to litr bimbru, tylko nie jakiegoś paścia 🙂
Jedna „photography” się oburzyła na taką cenę.
Że to jakiś żart. Cóż – odparłem,że jej podejście do branży
to jest żart i to smutny 🙂
Pewnie widzieliście,że już wrzuciłem zdjęcie przedstawiające maki.
No i niekończące się pytania. Ale maki były zeszłoroczne, więc
to było mocno po złości 😛
To jedno, wyjątkowe zdjęcie
Tak. Przez to jedno zdjęcie nie mam takiego ciśnienia na maki.
Wiem,że po prostu zrobienie lepszego byłoby arcytrudne.
Oczywiście teraz dysponuje znacznie lepszym sprzętem, ale kwestie techniczne
nie mają tutaj znaczenia.
Liczyło się,że zostało wykonane w TYM miejscu o TYM czasie.
W Brzeziu, w najładniejszym polu jakie widziałem i w czasie przejścia szelfu burzowego.
Niezwykle wyraźnego, który przeszedł bardzo szybko i musiałem dokonać wyboru.
Albo zrobię zdjęcie na niższym iso, stabilniej ze statywu.
Albo z lepszej perspektywy, ale muszę wyjść na drabinę.
Na drabinę ? W czasie burzy? Oszalał.
Takie to były czasy 😛 Różne rzeczy się robiło. Wybrałem oczywiście drabinę.
Piękny widok.
Szelf sobie przeszedł. Minęła minuta i jak lunęło….
Lepsze zdjęcie?
Moje plany są następujące. Mam już pewne wyobrażenie jak to powinno wyglądać.
Ale powiem wam tylko ogólnie.
Pole maków takie jak powyżej, ale muszą być błyskawice 🙂
Możliwe,że trza będzie użyć lampy na drugiej kurtynie, ale zobaczymy.
Piękne czerwone maki. Najlepiej gdzieś na jurze.
Granatowe niebo i błyskawice. To by było coś.
Z innych ciekawostek, to na przykład
zasłane czerwienią pole i zachód słońca przypominający
wybuch nuklearny.
Szukajcie,a znajdziecie
Po prostu szukajcie. Bo podobno, to nie cel jest ważny,a droga