To,że fotografuję w miejscach dopasowanych do waszych gustów, to piszę chyba co chwila.
Wymagania są bardzo różne, o czym możecie przeczytać
we wpisie o Piwnicy pod Baranami,
lub we wpisie o Kobylańskiej.
Ale też zapytania o miejsca stare, opuszczone lub lekko industralne zdarzają się
co jakiś czas. Padają pytania o opuszczone fabryki, tory, magazyny, szopy, czy cały pociąg.
Ja miałbym o takich miejscach nie wiedzieć?
W tym oto wypadku drugą część sesji narzeczeńskiej przenieśliśmy
nad pewien stalowy most nieopodal Krzeszowic.
Sam sobie jest bardzo malowniczy i jest częścią nitki z Czatkowic
do Krzeszowic i cyk, do kamieniołomu Niedźwiedzia Góra.
Zbliżał się akurat zachód słońca. Co sprawiło iż światełko zrobiło się bardziej
mięciusie, cienie wydłużone i w ogóle to bardzo modne jest.
Tutaj naprawdę nie było wielkiej filozofii.
Sprawić by para zapomniała o moim istnieniu, bo zdjęcia, które są tą
najlepszą pamiątką, te spontaniczne, pół-reportażowe, nieplanowane.
Był cały most, dość spory odcinek torów.
Młodzi…przepraszam, jeszcze nie młodzi. Bo to nastąpiło ciut później;)
Para narzeczonych chodziła tam i z powrotem.
Most z jednej, most z drugiej.
Fontanna uczuć i gestów utrwalona na zdjęciach.
Zadanie wykonane.
[ngg src=”tags” ids=”Sesja narzeczeńska na towarowych torach kolejowych w pobliżu Krzeszowic” display=”basic_slideshow”]